Christiane Hoffmann, „Wszystko, czego nie pamiętamy”

Recenzja książki – Autor: Jürgen Karwelat

Nad tą książką zawisł welon smutku. A to dlatego, że autorka, rocznik 1967, pracująca zawodowo jako zastępczyni rzecznika rządu Republiki Federalnej Niemiec, rozmawiała za mało. Było za późno na rozmowę z ojcem, który nie chciał wiele mówić o swoim życiu, a w szczególności o swoim dzieciństwie.
Jej ojciec pochodził z Rosenthal dzisiejszej Różyny, wsi około 60 km na południowy wschód od Wrocławia/Breslau, na skraju Dolnego Śląska, przy granicy z Górnym Śląskiem. Podobnie jak pozostali mieszkańcy Różyny, musiał 22 stycznia 1945 r. opuścić swoje miejsce urodzenia, gdy wezwano niemieckich mieszkańców do schronienia się w bezpiecznym miejscu przed zbliżającą się armią radziecką. Kolumna uchodźców szła na zachód przez Pogórze Karkonoskie do Żytawy/Zittau w Saksonii, a następnie przez Sudety w okolice Bawarii i Turyngii, gdzie w Klinghart,
obecnie Křižovatka w Czechach, kolumna rozproszyła się. Mieszkańcy Różyny trafili do różnych regionów Niemiec. Christiane Hoffmann prześledziła tę drogę ucieczki.
75 lat później, 22 stycznia 2020 roku, wyruszyła w drogę pieszo z Różyny do Křižovatki, 550 km na zachód. Zatrzymała się w Villi Greta na krańcu Gór Kaczawskich, gdzie dziś Krzysztof, wnuk, prowadzi uznany pensjonat noszący imię jego niemieckiej babci. Dobków/Kleinhelmsdorf jest obecnie znany w całej Polsce jako wioska artystyczna. Christiane Hoffmann mija też Wleń/Lähn i zatrzymuje się w hotelu Luka Vanhauwaerta, będącym własnością Belga, który 20 lat temu, jadąc do Krakowa, zakochał się w krajobrazie i dworku Lenno, kupił go i od tego czasu remontuje go powoli, ale systematycznie.

→ Czytaj wiecej w GAL Nr. 69, s 49 …


← Wróć do strony startowej